Drukuj

O pacjentach z Ukrainy, którzy trafiają do Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie sp. z o.o. - rozmawiamy z Maciejem Gostkowskim, lekarzem-internistą, koordynatorem opieki nad uchodźcami.

Z jakimi problemami do szpitala w Kościerzynie trafiają ukraińscy uchodźcy?

Są to typowe problemy. Ukraińcy to tacy sami pacjenci jak Polacy. Trafiają więc z różnego rodzaju urazami do „ostrej izby przyjęć” na SOR, a tam np. na tzw. skrzydło chirurgiczne, gdzie są zaopatrywani na miejscu bądź poddawani hospitalizacji na oddziałach zabiegowych, czyli na ortopedii, bądź chirurgii. Dużo chorób, z którymi przychodzą ukraińscy uchodźcy, to te, którymi ja się zajmuję, czyli choroby internistyczne – choćby zaostrzenia chorób przewlekłych. W ich przypadku sama daleka podróż już mogła doprowadzić do pogorszenia stanu zdrowia. Co ważne, pojawiają się już także ciężarne do porodu, z czego bardzo się cieszymy. Są nawet pierwsi nowi pacjenci, którzy urodzili się w naszym szpitalu - jesteśmy też z tego dumni. Szczęśliwe porody, zdrowie dzieciaczki to jest bardzo istotne.

W kościerskim szpitalu zajmuje się pan koordynacją pomocy dla Ukraińców. Na czym polega to zadanie?

Jestem takim pomostem, czyś w rodzaju pasa transmisyjnego pomiędzy tymi ludźmi, a władzami szpitala i kierownikami oddziałów. Czasami istnieje bariera językowa, więc staram się również pomóc w tłumaczeniu, niektórzy mają kłopoty z dostępem do specjalistyki, tu z kolei staram się pomagać poprzez kontakt z innymi ośrodkami i szpitalami, w tym z wysoką specjalistyką. Często dzwonię, ustalam szczegóły, umawiam plan postępowania, organizuję transporty do innych oddziałów. Poza tym współpracuję z Centrum Zdrowia Psychicznego, bo wśród przybyszów jest niestety sporo depresji. Słowem jestem osobą, która ułatwia pokonywanie różnego rodzaju barier, których na szczęście jest coraz mniej.

Co z problemami natury formalno-prawnej?

Wstępnie był problem z wypisywaniem recept. Dotyczyło to tych, którzy trafiali do tzw. nocnej lub świątecznej opieki zdrowotnej, czyli z lżejszymi stanami, takimi jak: infekcje, przeziębienia, kontynuacja przyjmowania leków. Pierwotnie musieliśmy wypisywać leki z pełną odpłatnością. Aktualnie tym osobom już przysługuje refundacja. Jeśli posiadają PESEL, to wystarczy jedynie zaznaczyć odpowiednie rubryki i refundacja jest przyznawana.

Jak wiemy, Ukraińcy przyjechali do nas z obszaru objętego działaniami wojennymi. Jak pod względem medycznym ocenia pan ich stan zdrowia?

Widzę przede wszystkim uszczerbki zdrowotne związane choćby z brakiem pokarmu przez dłuższy czas - chorzy są odwodnieni, często bez leków, bez insuliny – mam tu na myśli tych, którzy zmagają się z cukrzycą. Poza tym to, o czym już wspominałem - skutki wojny spowodowały zaostrzenie chorób przewlekłych.

W przypadku ukraińskich dzieci był problem z ich kalendarzem szczepień, który różnił się od naszego.

To prawda. Aktualnie już zsynchronizowaliśmy kalendarze szczepień, wcześniej były istotne różnice, ale wszystko wyrównujemy. Poza tym uchodźcy w dalszym ciągu bezpłatnie i w trybie natychmiastowym mogą szczepić się przeciw COVID-19.

Jak na oddziałach radzicie sobie z barierą językową?

Posiadamy translatory, które umożliwiają tłumaczenie niemal w sposób bezpośredni. Mamy także pracowników wśród personelu średniego i niższego, którzy władają językiem ukraińskim, bądź są Ukraińcami. Korzystamy więc z ich pomocy. Mamy także wolontariat - ludzie sami przychodzą i pomagają.

Niedawno, w niektórych mediach pojawiły się sygnały, że ukraińscy pacjenci zajmują miejsca w szpitalach i przychodniach Polakom, powodując wydłużenie kolejek. Spróbujmy zmierzyć się z tą tezę? Czy to prawda?

Absolutnie tego typu twierdzenia należy zdementować. Codziennie otrzymuję raporty na temat liczby osób z Ukrainy pojawiających się na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym i na Nocnej i Świątecznej Opiece Chorych. Uśredniając są to 3 osoby na SOR i 5-6 osób na NOCh. Dla porównania, w skali doby do SOR trafia ok. 100, a w sezonie ok. 130 polskich pacjentów. Także jak widzimy, 5 osób w stosunku do 130 to zaledwie ułamek i absolutnie nie stanowi to żadnego zagrożenia, ani nie powoduje przepełnienia oddziałów, także raz jeszcze dementuję tego rodzaju plotki.

Jakie są relacje polskiego personelu medycznego z ukraińskimi pacjentami?

Ja przede wszystkim cieszę się, że jako lekarz mogę nieść im pomoc. Poprzez kontakt uczymy się ukraińskiej kultury, czasami rozmawiamy o potrawach, strojach, choć to wszystko naprawdę mocno przyćmione jest trwającą wojną. Liczę na to, że w przyszłości, jak już ona się skończy, zacieśnimy więzi również na innych płaszczyznach. Ukraińcy to ludzie bardzo skromni, ale ich uśmiech, kilka ciepłych słów podziękowania, czy uścisk dłoni to naprawdę bardzo miłe gesty, które pozostają w pamięci.